Parafina to zło? Parabeny są rakotwórcze? Dezodoranty wywołują raka piersi? Mity dotyczące szkodliwości składników i samych kosmetyków nie mają końca. Przypominają się w mediach społecznościowych jak facebook czy Instagram. Wiele osób przyjmuje je za fakty, podważając naukowe dane lub doszukując się wszędzie teorii spiskowych.
Czy w kosmetykach znajdują się szkodliwe i niebezpieczne substancje?
Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. A może wystarczy powtórzyć je sto razy w internecie, żeby tak było? Mit opakowany w dobrze skrojony pod wymiar „klikalności” pseudonaukowy wydźwięk, udostępniony wielokrotnie na facebooku – staje się faktem. Wiarygodność źródła większości osób, które go podają dalej, nie interesuje. W dzisiejszym szybkim, nastawionym na tempo i działanie – świecie, oczekujemy błyskawicznego przepływu informacji. A listy z rzekomo szkodliwymi i niebezpiecznymi substancjami w kosmetykach, „sprzedają” się aktualnie w internecie najlepiej. Trafiły bowiem na grunt związany z ekologią i na kanwie zielonych trendów nakręcają spiralę niewiedzy. Wypowiadane ludzkim głosem lepiej przemawiają do wyobraźni niż badania naukowe. Bo są łatwiejsze. Co najczęściej ląduje na czarnych listach szkodliwych składników w kosmetykach i z jakim skutkiem?
Kosmetyczna czarna lista
Cały czas niestety się poszerza lub wydłuża. Pojawiają się specjalne profile na Instagramie i Facebooku, które zyskują rzesze fanów takich teorii. To najbardziej popularne z nich.
Parabeny
Mity o szkodliwości parabenów, rykoszetem trafiają w alergików. Powód? Parabeny są substancjami konserwującymi, które przez lata badano (mają ponad 40–letnią historię użycia w kosmetykach) i testowano, aby stwierdzić ich skuteczność. Po co dodaje się je do kosmetyków? Parabeny to jedne z najlepiej konserwujących substancji. Jeśli użyje się mieszanki kilku, wystarczy dodać minimalne ilości, żeby produkt był bezpieczny dla użytkowników. Co więcej, parabeny są stosunkowo łagodne dla skóry. Niestety nagonka na rzekome szkodliwe działanie parabenów na nasze zdrowie, spowodowała, że firmy kosmetyczne zaczęły masowo z nich rezygnować produkując kosmetyki „bez parabenów”. Skutek: więcej uczuleń i podrażnień. Ponieważ trzeba wycofane parabeny zastąpić innymi konserwantami. Alternatywne substancje niestety już tak łagodnego działania na skórę nie mają, nad czym boleją zarówno dermatolodzy jak i sami producenci.
Konserwanty
Kolejną ulubioną teorią spiskową jest ta, że konserwanty w kosmetykach są szkodliwe dla skóry, a nawet rakotwórcze. W jakim celu stosuje się w ogóle substancje konserwujące? Dla bezpieczeństwa. Po to, aby w kosmetyku nie wytworzyły się szkodliwe bakterie (np. pałeczki ropy błękitnej, gronkowiec złocisty, itd.) lub grzyby i pleśnie. Grupa konserwantów stosowanych do produkcji kosmetyków jest jedną z najlepiej przebadanych. Jeśli któryś ze związków chemicznych używanych do konserwowania wykazuje działania niepożądane, np. podrażnienia, jest wycofywany z użycia.
Nie do wszystkich produktów trzeba dodawać konserwanty (oleje, olejki eteryczne – konserwują się same, preparaty w aerozolu lub z alkoholem nie wymagają konserwacji, dezodoranty i antyperspiranty mają superniskie pH, więc nie ma potrzeby ich dodawania), ale do tych, w których znajduje się woda lub wyciągi roślinne – owszem. Są one najlepszą pożywką dla mikroorganizmów (pleśni, grzybów, bakterii). Wyjątkiem są preparaty pakowane próżniowo, w opakowania typu airless, w których kosmetyk nie ma ani kontaktu z powietrzem, ani ze skórą, która jest nośnikiem różnych zanieczyszczeń. Bezpieczniejsze dla zdrowia skóry są więc konserwanty w kosmetykach, niż ich brak. Oznacza on krótszy termin przydatności.
Dezodoranty i antyperspiranty
To jeden z ulubionych mitów, które co jakiś czas powracają w internecie i przypominają się jak czkawka. Antyperspiranty oskarża się o zaburzanie termoregulacji (choć stosuje się je na bardzo niewielkim obszarze ciała) a także o wywoływanie raka piersi – ze względu na rzekome działanie parabenów lub innych konserwantów w nich zawartych na węzły chłonne i pierś. Najlepszym podsumowaniem tej teorii jest to, że antyperspiranty mają tak niskie pH, że nie trzeba do nich w ogóle dodawać konserwantów. I w związku z tym – się ich nie dodaje.
Obok wspomnianych i opisywanych składników, na czarne listy kosmetyczne trafiają także: parafiny, oleje mineralne, barwniki, substancje zapachowe, SPF, emolienty, glikol propylenowy, SLS i SLES, PEG-i i wiele innych.
Geneza czarnych list szkodliwych substancji w kosmetykach
Na czym polega fenomen tworzenia i powstawania czarnych list składników kosmetycznych? Jednym z mechanizmów, który za nimi stoi jest plemienność (tribalism). Ludzie gromadzą się wokół wspólnego przekonania, podobnie jak płaskoziemcy, wyznawcy reptilian czy antyszczepionkowcy i czują się w nim bezpiecznie. Lęk przed szkodliwością kosmetyków zdaje się nie mieć końca. Wierząc w ich szkodliwość, za nic mają badania naukowe, testy dermatologiczne, lata stosowania ich przez całe „nieświadome” pokolenia użytkowników. Szukają kolejnych wrogich substancji. Zastępują je ekologicznymi kosmetykami lub środkami czystości, które tak naprawdę przechodzą przez te same testy bezpieczeństwa, co produkty konwencjonalne i podlegają takiemu samemu prawu.
Czy rzeczywiście jest to prawdopodobne, żeby składniki kosmetyczne, które trafiają na czarne listy były tak złe? Gdyby tak było, ludzkość dawno by już wyginęła. A nad bezpieczeństwem kosmetyków czuwają poważne instytucje i stoi za nim prawo i przepisy, m.in Regulacja 1223/2009/WE, zgodnie z którą na terenie UE kosmetyk zanim trafi do obiegu, musi być ściśle kontrolowany na każdym etapie produkcji, a następnie testowany pod kątem bezpieczeństwa.
Ale tu pojawia się kolejny argument: sensacyjne informacje są zawsze bardziej atrakcyjne niż te, które zapewniają, że wszystko jest w porządku. Lęk jest silniejszą emocją niż spokój. Dlatego teorie spiskowe zawsze będą się dobrze „klikać” w internecie. Jednak może warto zmienić ten trend i zacząć wcielać w życie zasadę przekazywania także dobrych informacji. A przynajmniej nie podawania dalej tzw. fake newsów? Od momentu udostępnienia ich na np. profilach społecznościowych – do chwili wyjaśnienia, że były nieprawdziwe – mija wieczność. Z resztą niewiele osób potrafi przyznać się do błędu. Na kosmopedia.org właśnie dlatego tworzymy cały dział dotyczący faktów i mitów. Nie ma w nim spiskowych teorii, ale sama wiedza naukowa. Może być dobrym argumentem w dyskusji o szkodliwości składników kosmetycznych i kosmetyków.